Większość służby przebiegała wyjątkowo spokojnie. Problemy zaczęły się przy powrocie z Wrocławia…
Już na pierwszej „żabie” (izolator sekcyjny na sieci trakcyjnej) pod nastawnią WGA huknęło, błysnęło i zadziałał przekaźnik różnicowy. Akurat w tym miejscu to nie jest coś zupełnie nadzwyczajnego, więc niespecjalnie się tym faktem przejąłem. Bez problemu odblokowałem przekaźnik z pulpitu i rozpędzałem pociąg do prędkości rozkładowej.
Spokojnie dojechałem do Oławy i ponownie rozpocząłem rozruch. Kolejne pozycje na nastawniku wchodziły gładko, aż w końcu znowu huk, błysk i zadziałanie różnicowego… Odblok… Udało się, próbujemy rozpędzać dalej. Styczniki zamykają się (chociaż nie bardzo je słychać, bo zostały wymienione na nowe, elektromagnetyczne), pociąg nabiera prędkości i… sytuacja się powtarza. Robi się poważniej. Może uda się jakoś dojechać do Brzegu, żeby nie blokować szlaku. Kolejna próba i tym razem różnicowy „wali” już na trzeciej pozycji. Jest źle. Jedziemy we dwóch. Przekazuję stery koledze a sam idę do przedziału maszynowego odłączyć jedną parę silników (nowa szafa, więc nie trzeba nic przestawiać w szafie WN, wystarczy nacisnąć przycisk w korytarzu). Może to tutaj leży problem.
Pierwsza próba
Odłączone, kolega próbuje „ciągnąć”. Niestety efekt jest taki sam jak poprzednio. Jest szansa, że to druga para silników stwarza problem. Powtarzam więc odłączenie, tym razem używając drugiego odłącznika. Pierwsza pozycja – bum. Nie jedzie. Jest źle.
[su_box title=”Jak zostać maszynistą?” style=”noise” box_color=”#da660e” radius=”5″]
Jeżeli jesteś ciekaw co jeszcze może spotkać maszynistę w pracy, jak wygląda szkolenie oraz zadajesz sobie pytanie „Jak zostać maszynistą”, to przypominam że dostępny jest mój e-book, który rozwieje większość Twoich wątpliwości i ułatwi drogę do fotela maszynisty. |
[/su_box]
Została jeszcze raczej mało prawdopodobna opcja – wentylatory oporów rozruchowych. Nie bardzo wierzę, że to one sprawiają problem, ale spróbować warto. Odłączyłem wszystkie. Kolega daje nastawnik na pozycję… Bum! Nie dało nic. Trzeba było podjąć ostateczną decyzję. Na prędkościomierzu niecałe 80 km/h. Po drodze na szlaku jeszcze jakieś czasowe zwolnienia. Marne szanse, aby dotoczyć się do Brzegu z rozpędu. Postanowione – mijamy najbliższy przejazd kolejowo-drogowy, zjeżdżamy z niego „ogonem” aby nie tarasować i zatrzymujemy się.
[su_quote]- Opole Zachód do pociągu XXXXX
– Głosi się Opole Zachodnie
– Usterka lokomotywy, brak możliwości dalszej jazdy. Stoimy w kilometrze XXX.YYY, będziemy próbować się naprawiać ale raczej marne szanse
– Zrozumiałem, dajcie znać jak będziecie chcieli jechać[/su_quote]
Ostateczna decyzja
Nasze pomysły na uzdrowienie maszyny się skończyły, ale w końcu zostaje jeszcze koło ratunkowe „telefon do przyjaciela”. Dzwonię więc do instruktora i przedstawiam mu jak sytuacja wygląda. Powiedziałem, co już zrobiłem. Utwierdził mnie w decyzji, że sam nic więcej nie zaradzę. Czyli dzwonimy do Wrocławia po wsparcie w postaci drugiej lokomotywy.
Cóż, procedury trwać muszą. Po blisko dwóch godzinach pojawia się nasze wybawienie. Uszkodzona lokomotywa przygotowana do jazdy „na zimno”, łączymy się z drugą i ruszamy w drogę do Katowic. Z dużym opóźnieniem, ale już bez żadnych przeszkód. To był ciężki dzień… I mimo dwóch lat samodzielnej jazdy – dopiero drugi raz potrzebowałem wsparcia w postaci lokomotywy zastępczej. Wcześniej była pomocna przy połamaniu pantografu.
Takie dwa pytania:
Skąd pomysł by odłączać wentylatory oporów i może dowiedział się Pan jaka była usterka? Dosyć ciekawa, więc chętnie dowiedziałbym się co to było ;)
Mistrzem budowy nie jestem, ale są zasilane z „wysokiej” strony i ktoś kiedyś na pouczeniach wspominał, że mogą mieć wpływ przy takich usterkach (w końcu skoro różnicowy wali to w każdym miejscu obwodu WN może być problem). A koniec końców wyszło na to, że spalony stycznik SR4.
Dziękuję za odpowiedź.
Przeczytałem Twoją książkę kilka razy i stwierdzam, że to praca dla mnie. Teraz pytanie, czy się dostanę ;)