zimowe kłopoty

Jest zima, to musi być zimno. Niestety maszyny nie przepadają za niskimi temperaturami.

Styczniowy poranek, temperatura około -25ºC. Jeszcze ponad godzina do odjazdu, więc spokojnym krokiem kieruję się w stronę lokomotywy, która tego dnia będzie moim miejscem pracy. Tradycyjne oględziny maszyny – sprawdzam, czy zestawy kołowe są nieuszkodzone, czy nie ma żadnych pęknięć w częściach podwozia. Generalnie czy wszystko jest na swoim miejscu i wygląda tak, jak wyglądać powinno. Jest OK.

Pora wdrapać się na maszynę. W środku oczywiście zastaję przede wszystkim przenikliwe zimno. Ale jeszcze chwila i tchnę w maszynę iskrę życia, szybko się zagrzeje. W ciemnościach „namacałem” wyłącznik baterii, załączyłem napięcie z akumulatorów. Rozległ się brzęczyk czuwaka/SHP – czyli wszystko w porządku. Napięcie baterii – bliskie 100V. Mróz przynajmniej tutaj nie narobił szkód. Po rzuceniu okiem, czy w kabinach wszystko gra, udaję się do maszynowni i uruchamiam sprężarkę pomocniczą, która to podaje powietrze na pantografy, dzięki czemu będę mógł je podnieść i korzystać już z napięcia z sieci do dalszego uruchomienia maszyny. Pompuję. Pompuję. Wskazówka na manometrze nie potrafi dojść do 3 atmosfer. Powinna „dobić” do ponad 5… Sprężarka robi co może, ale powietrza nie przybywa. Za to ubywa prądu z baterii. Nic to, może różne awaryjne „sztuczki” dadzą radę. Niestety mimo moich szczerych chęci pantograf nie ruszył się choćby o milimetr. Do odjazdu coraz bliżej. Szlag.

REKLAMA
Reklama na blogu maszynisty

Szybka decyzja. Telefon do dyspozytora, niech mi tu przyśle lokomotywę manewrową, to przy jej pomocy uruchomię elektrowóz. Poczciwa SM42 wyciągnęła mój skład w perony (do odjazdu zostało jakieś 20 minut, jak się nie uruchomię zaraz to pociąg wyjedzie opóźniony), po czym dojechała do mojej zamarzniętej lokomotywy. Szybka akcja – rękawice i schodzę na dół. Włażę między zderzaki, łączę przewody powietrzne obu lokomotyw, otwieram kurki. Powietrze z SM42 radośnie wędruje na moją EP07. Chwila prawdy – próba podniesienia pantografu. Spoglądam w górę – idzie, idzie, dochodzi…. DOSZEDŁ! Na woltomierzu wysokiego napięcia pojawia się 3300V. Kontynuuję więc uruchamianie maszyny, załączam ogrzewanie w obu kabinach i schodzę rozłączyć lokomotywy. Udało się. Kabinę wypełnia przyjemne ciepło, ja delikatnie dojeżdżam do wagonów. Jeszcze tylko szybka próba hamulca, hamulec w porządku. Kierownik podnosi rękę – ODJAZD! Udało się wyruszyć ze stacji początkowej zgodnie z rozkładem.

Ale to nie jedyne kłopoty, które pojawiły się tej zimy…

11 KOMENTARZE

    • Nie ma pewności, czy to mróz, czy przypadek. Ale mogła na przykład gdzieś woda skroplona podmarznąć i blokowało, gdyby chcieć bardzo szukać. Równie dobrze mogła to być uszkodzona sprężarka po prostu ;)

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj