Budzę się rano, za oknem świeci piękne słońce. Pośpię sobie jeszcze 5 minut… W końcu do pracy dopiero na 13, a łóżko jest jak ogromny magnes, który nie pozwala mi wstać. No przecież nie będę się z nim siłował…
Gdy ponownie otworzyłem oczy, było już dobrze po godzinie 11, więc czas najwyższy się ogarnąć, zjeść śniadanie i ruszyć do pracy. Pogoda za oknem pomału robiła się coraz gorsza… Ciemne chmury coraz bardziej przykrywały niebo, słychać było dość mocny wiatr. Nic dziwnego, że tak dobrze czułem się zawinięty w kołdrę.
Szybkie ogarnięcie i już byłem w pracy. Wdrapałem się na lokomotywę, wymieniłem uprzejmości z kolegą, który przygotował mi pociąg. Pożyczył mi zielonej drogi, ja mu spokojnego wypoczynku i ruszyłem w drogę…
Deszcz i mokre tory
Po kilku kilometrach na szybach pojawiły się pierwsze krople deszczu. Im dalej, tym mocniej padało. A jak deszcz, to i śliskie tory. Lokomotywa zaczęła „tańczyć”, czyli wpadała w poślizg przy próbie rozpędzenia. Sypałem piasek pod koła, ale to nie zawsze pomagało. Cóż, trzeba było brać bardzo delikatny rozruch, a i hamowanie zaczynać odpowiednio wcześniej, aby bezpiecznie zatrzymać pociąg w miejscu, w którym ja chcę a nie w tym, w którym chce pociąg ;)
Robiło się coraz chłodniej i senniej… Kawa. Kawa jest dobra na wszystko. Wstawiłem wodę i przygotowałem czarny napój, idealnie pasujący do pogody. Jego aromat wypełnił kabinę. Wraz z nim ciepło z grzejników, które już dawno powinienem załączyć. Przy okazji w nosie można poczuć wyschniętą śluzówkę – ot uroki tego sposobu ogrzewania kabiny.
Zrobiło się jakoś tak nostalgicznie. Jazda w taką pogodę ma swój urok. Jest trudniejsza, ale mimo wszystko lubię czuć ten klimat… To ciepło grzejnika, ten zapach kawy…
A niedługo zaczną się liście na torach… Niechybnie idzie jesień, a wraz z nią nowe wyzwania, o których dowiecie się niebawem :)
Podobało się? Jeżeli chcesz otrzymywać informacje o nowych wpisach, ciekawostki ze świata kolei i różnych ciekawych akcjach, które będą prowadzone na blogu – zapisz się do mojego bezpłatnego newslettera!
[grwebform url=”https://app.getresponse.com/view_webform_v2.js?u=hFApn&webforms_id=20078804″ css=”on” center=”off” center_margin=”200″/]
To takie smutne kiedy nawet maszyniści wstają o 11 a uczniowie o 7:30 :< ale już nie długo :p
To smutne, gdy uczniowie smacznie śpią do 7:30, a maszyniści są już w połowie zmiany ;)
Strasznie ale to strasznie Ci zazdroszczę tej jazdy. Może kiedyś mi dane będzie też przejechać się w kabinie takiego Cuda.
Dla mnie jesień w tym roku jest okrutna.
Mam trochę wstydliwe pytanie. Chociaż być może odpowiedź będzie bardziej ;) Jak wygląda załatwianie potrzeb fizjologicznych na szklaku? Wiadomo, że w przypadku „siku” wystarczy butelka (jedynie kobiety mogą mieć problem), ale co w przypadku „dwójki”? Jeszcze nie daj Boże jak złapie biegunka. W komentarzach pod jednym filmem na youtub’ie jeden z maszynistów napisał, że on bierze ze sobą wiadro z piaskiem wewnątrz i jakiś odświeżacz powietrza. Czy ty też stosujesz podobne rozwiązanie?
Tutaj masz wyjaśnienie ;) https://maszynista.eu/gdzie-maszynista-zalatwia-wazne-potrzeby/
Jakoś nie wyobrażam sobie noszenie ze sobą wiadra do pracy…