Wiele osób ma marzenie, które chce spełnić i mieć spokój. Wielu chce być maszynistami i nic więcej. Błądzicie.
Wiele osób myśli, że zdobywając swoją wymarzoną pracę złapali Pana Boga za nogi i kurczowo się trzymają, inne marzenia odkładają i boją się zmian.
Pewnie myślicie, że też chciałbym zdać egzamin i żyć sobie spokojnie, siedząc za nastawnikiem. Otóż… nie do końca. Spójrzcie na nagłówek bloga. Podpowiem – tam jest napisane: „Maszynista. Moja droga do spełnienia marzeń.”
Tak, ta praca jest tylko pośrednikiem na drodze, do spełnienia innych marzeń. Oczywiście była też jednym z marzeń, tak samo jak spotkanie pana Ryśka. I właśnie z takich małych marzeń układam sobie swoją życiową ścieżkę. A gdy już spełnię jedno marzenie, staram się znaleźć na jego miejsce przynajmniej 3 inne, żeby zawsze mieć o czym marzyć.
Bo wiecie – możecie przecież spełnić swoje wszystkie marzenia i spocząć na laurach. Ale co to za życie bez marzeń? Poświęcone jedynie pracy? To już jest zboczenie, które należy leczyć :)
A jaka jest moja reszta marzeń? Dowiecie się, gdy już je spełnię ;)
Tego Pana Ryśka instruktora z ZC IC? :)
Widzisz, miałem zalinkować i zapomniałem :) Chodzi o to spotkanie:
https://www.facebook.com/maszynistaeu/posts/1089629927756637