Zimowe kłopoty

Czymże byłaby zima, gdyby nie było żadnych pojawiających się utrudnień w jeździe.

Dzień jak każdy inny. Doprowadziłem jeden pociąg do Wrocławia i wystarczyło już tylko dojechać pociągiem powrotnym do domu. Proste, łatwe i przyjemne. Jedziemy.

Wszystko szło dobrze, aż w pewnym momencie odezwało się radio:

–  Pociąg XXXXX zgłoś się do Opola Zachodniego

– Zgłasza się XXXXX.

– Urządzenie ASDEK wykazało stan ostrzegawczy – gorący hamulec na 9 osi, prawa strona.

Cholera. Tylko tego mi brakowało. Oby nie było potrzeby wystawiania wagonu. Nic to, stan ostrzegawczy daje jeszcze pole do manewru. Szybka decyzja, dojadę do najbliższej stacji.

REKLAMA
Reklama na blogu maszynisty

– XXXXX zrozumiał. Jeżeli to tylko ostrzeżenie to dojedziemy do stacji YYY, gdzie i tak mamy postój i tam sprawdzimy sytuację.

– Dobrze, w takim razie czekam na informację.

Szybki test – nie dodaję mocy, pociąg jedzie z rozbiegu. Nie zauważam jakiegoś zwalniania (co by wskazywało na faktycznie zablokowanie któregoś hamulca czy coś), pociąg trzyma prędkość i pomału, ale zupełnie naturalnie na danym odcinku ją wytraca. Nic to, wydaje się, że wszystko ok. Akurat dojeżdżam do stacji, więc zatrzymuję się, zabezpieczam skład i idę zobaczyć co tam słychać na tym wagonie (i przy okazji na tym obok, bo urządzenie mogło się pomylić w liczeniu).

Cholera. Z koła się kopci, syczy, no zdecydowanie gorące. Ale klocki są odsunięte od koła, obręcz (bo koło składa się często (bo są również tzw. monobloki, które są inaczej zbudowane) z tzw. koła bosego, czyli tego co w środku, i obręczy, czyli tego, co na zewnątrz – kiedyś wam to opiszę) jest nienaruszona, no wszystko w porządku. To tylko śnieg się pod wpływem ciepła topi i syczy. Czyli prawdopodobnie przez chwilę coś się przyblokowało, ale jest już ok.

Nagle – cały wagon stanął w kłębach, jak się na pierwszy rzut oka wydawało – dymu. Szybka analiza – stoimy dobre 5 minut, nie bardzo miało co i jak się zapalić, po drugie – gdyby się coś paliło, byłby straszny smród. Tutaj nic. Szybko znalazł się winny – śnieg się roztopił i spadając na gorące zestawy kołowe zaczął parować. Nic strasznego.

Skoro wszystko wydaje się ok, trzeba to sprawdzić – robimy szczegółową próbę hamulca. Wszystkie zestawy kołowe zahamowały i odhamowały prawidłowo. Więc ruszamy w dalszą drogę. Na szczęście dalej już wszystko przebiegło bez problemów, do stacji docelowej dojechaliśmy 10 min po planie.

4 KOMENTARZE

    • Jeżeli nie jest to opóźnienie wynikające z jego winy, jakiegoś zaniedbania (a raczej żadnemu z nas nie zależy na opóźnianiu pociągów), to nie ma żadnych konsekwencji.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj