Wiele osób pyta mnie jak do tego doszło, że zostałem maszynistą. Polecę klasykiem – nie wiem.
A już tak całkiem poważnie… Ciężko mi wskazać jakiś przełomowy moment. Czy może zaczęło się to we wczesnym dzieciństwie, gdy jeździliśmy do rodziny w Nałęczowie pociągiem, a potem skracaliśmy sobie do nich drogę łamiąc wszelkie zasady BHP? Wtedy na pewno nauczyłem się, że przechodząc pod wagonem trzeba sprawdzić, czy nie ma do nich przyczepionej lokomotywy. I że trzeba uważać, żeby nie pobrudzić koszuli.
A może było to w okolicach szkoły podstawowej, gdy ze znajomymi jeździło się rowerami nad Kurówkę przy Zakładach Azotowych? Często wtedy trafialiśmy na przystanek Puławy Chemia i tam przebywaliśmy zbyt blisko torów?
A może to czasy liceum, gdy z kolegą chodziliśmy na Puławy Miasto z reklamówką pełną gorących kajzerek i butelką pepsi? Chore zwyrole, zamiast normalnie się narąbać tanim piwem, to my z bułkami… Ech :D
Nie wiem. Wiem za to, że te pociągi od długiego czasu za mną chodziły. Potem mi przechodziło, zajmowałem się czymś innym, ale pociągi zawsze wracały. Czułem, że muszę w jakiś sposób się dostać do pracy na kolei, bo inaczej nie będę spełniony. Przez to prawdopodobnie nie szło mi na studiach. Nie to, że byłem zbyt głupi. Ja po prostu nie znoszę uczyć się niepotrzebnych mi do niczego rzeczy. Zmieniałem kierunki, ale to niczego nie zmieniało.
[su_box title=”Jak zostać maszynistą?” style=”noise” box_color=”#da660e” radius=”5″]
Jeżeli również masz podobne rozterki, szukasz dobrej pracy oraz zadajesz sobie pytanie „Jak zostać maszynistą”, to przypominam że dostępny jest mój e-book, który rozwieje większość Twoich wątpliwości i ułatwi drogę do fotela maszynisty. |
[/su_box]
W końcu po latach pracy w innych zawodach udało się. Telefon – mamy wolne miejsce na szkolenie na licencję maszynisty. Zjazdy co 2 dni. Bierzesz? BIERĘ!
I tak to mniej więcej było w skrócie… Czy kolej zostanie ze mną na zawsze? Nie wiem. Znając moją potrzebę zmian – pewnie nie. Ale rzucę ją dopiero wtedy, gdy będę mógł sobie pić drinki z palemką w ciepłym kraju, bez konieczności wychodzenia do pracy :)
A ja mam takie pytanie do Ciebie – jak długo czekałeś na wydane licencji przez UTK (od czasu zdania egzaminu i złożenia wniosku)?
A z pół roku, bo co chwilę im się coś w papierach nie zgadzało. Ale to było dawno, wnioski się albo . składało osobiście, albo pocztą i takie tam… teraz ponoć już sprawnie im to idzie.
Dzięki za podpowiedź.
Mamy podobne początki ? z tym, że ja siadłem za kierownicą ciężarówki, obecnie w podwójnej obsadzie. Lubię w wolnej chwili „podglądać” jak to wygląda u Ciebie, w transporcie kolejowym ?
Podwójna obsada to koszmar. Trzeba to przetrwać. Dopiero samodzielna jazda jest ok. Szerokości kolego!
Marcinie, od ostatniego komentarza z mojej strony trochę się zmieniło – mianowicie mam już licencje oraz rozpocząłem robienie świadectwa ale mam do Ciebie pytanie z innej beczki – co się stanie jeśli maszynista przekroczy dopuszczalna prędkość (nawet nieznanie) czytałem ostatnio jakiś raport komisji o w przyczynach pośrednich stwierdzono przekroczenie o 0,4 km/h – jakie sankcje prawne grożą takiemu maszyniście (oczywiście nie mam tu mam myśli jazdy 160 na 40 tylko jakieś takie drobne przewinienie jak w przypadku stwierdzonym przez komisje)
Nie sądzę, żeby maszynista akurat z takiego powodu miał mieć jakieś konsekwencje. Po pierwsze – każdy prędkościomierz ma jakiś margines błędu, w miarę zużycia obręczy (przy zestawach obręczowanych oczywiście) będzie pokazywał inne prędkości niż na początku, jeśli nikt go nie skalibruje. No i najważniejsze – raczej nieliczne prędkościomierze pokazują na swoim głównym ekranie (o analogowych już w ogóle nie wspomnę) prędkość z częściami dziesiętnymi, więc maszynista nadal widzi 120 na liczniku, podczas gdy rejestrator zapisuje z dokładnością do kilku cyfr po przecinku, i podczas odczytu wychodzi 120,4.