Wśród miłośników i dużej liczby starszych maszynistów niezawodne siódemki czy inne maszyny sprzed 50 lat są najlepszym taborem do jazdy. Cóż… Ja mam trochę inne zdanie.
Jasne, nie da się tym maszynom odmówić jakiegoś tam uroku, przepracowanych lat, łatwości usuwania usterek itd. Pamiętajmy jednak, że mamy XXI wiek, świat idzie do przodu, technologia również. Czas najwyższy moim zdaniem, aby część maszyn wysłać na wieczną służbę do różnych muzeów, a resztę przeznaczyć na żyletki.
I to nie jest tak, że jakoś bardzo nie lubię tych maszyn. Często trafi się perełka, na której jazda to sama przyjemność. Ba, nawet są bezproblemowe jeżeli chodzi o jazdę. Dlaczego więc jestem zwolennikiem nowego sprzętu? Przede wszystkim ze względu na komfort i zdrowie maszynisty, o którym właściwie często się zapomina, a lokomotywa bywa jego drugim domem.
Po pierwsze – hałas. Często jest bardzo ciężki do zniesienia, co przy jeździe 5-6 godzin daje się we znaki, a potem jeszcze trzeba wrócić drugie tyle. Przy okazji tracimy pomału słuch. Cóż, niby taka praca, jednak hałas na nowych maszynach jest często dużo mniejszy.
Po drugie – dziury. Po nogach wieje wiatr, okna nieszczelne, momentami czuć powiew mroźnego powietrza w zimie. W czasie deszczu w kabinie potrafi kapać woda.
Po trzecie – są to już maszyny stare. Parowozy też kiedyś były „niezastąpione”, ale na szczęście udało się je zastąpić. Teraz pora zrobić to samo ze starymi elektrowozami. Wiem, że „prawdziwi” maszyniści teraz stwierdzą, że jak mi się robota nie podoba, to żebym zmienił. Problem jest taki, że robota bardzo mi się podoba, ale zdrowie mam tylko jedno. Może wam nie przeszkadza, ze jesteście już ślepi i głusi, ja natomiast nie mogę się doczekać, aż wszyscy zaczniemy pracować w lepszych dla nas wszystkich warunkach. To już ten czas. Czas najwyższy.
Cóż ja też jestem zwolennikiem postępu i nowych maszyn choć przyznam że jednak jazda na 50-60 latkach też ma swój urok, tam po prostu czujesz że jedziesz: wszystko się czasie, huczy, wibruje, trzeba się na kręcić nastawnikiem…a wsiadasz do np Traxxa 2 joysticki, ekrany, cisza, spokój, usypiające kołysanie na boki ;)
Jasne, że ma urok. Nie zmienia to jednak faktu, że codzienna jazda na takim sprzęcie nie jest zdrowa ;)
Nowy sprzęt też nie jest tak super zdrowy silniki większej mocy, falowniki jak by dodać do tego jeszcze sieć nad głową z napięciem 15-25 kV zamiast 3kV. A tak na marginesie kiedyś w necie znalazłem artykuł nt: zachorowalności na raka wśród bodajże norweskich czy fińskich maszynistów. I okazało sie że w grupie kontrolnej więcej zachorować na raka było wśród tych jeżdżących tylko na trakcji spalinowej niż wśród jeżdżących tylko na elektrykach, ale fakt trudniej stracić na nich słuch ;)
Jak już masz 15-25kV, to raczej nie masz falownika, bo nie ma czego „falować” ;) No i u nas raczej prędko się napięcie nie zmieni, raczej zostaniemy na lata przy 3kV DC.
W lokomotywie z silnikami asynchronicznymi jest falownik (a właściwie przemiennik częstotliwości – falownik to wyjściowa część przemiennika częstotliowści) – gdyż jest to najekonomiczniejszy sposób na regulację silnika asynchronicznego.
W lokomotywach wielosystemowych 1,5kVDC/3kVDC/15kVAC/25kVAC są dwa zestawy pantografów – AC podłączone przed transformator, DC podłączone za transformatorem (jak podniesione są pantografy DC to dodatkowo otwarty jest stycznik od strony transformatora któy dla napięcia stałego jest rezystancją o rezystancji uzwojenia – zablokowanie tego stycznika i podniesienie pantografu DC pod siecią DC spowoduje wyzwolenie wyłącznika szybkiego z powodu przepłwu prądu niewiele mniejszego od prądu zwarcia). Przełączanie 15kV / 25kV odbywa się poprzez przełączenie zaczepów uzwojenia pierwotnego transformatora.
Przełączenie 1,5kV DC / 3kV DC dokonuje się automatycznie – falownik ma obwód pośredni dostosowany do zakresu napięcia 1kVDC do ok. 4kV DC. Na wyjściu falownika jest napięcie przemienne o zmiennej częstotliwości i napięciu.
Napęd z falownikiem umożliwia odzysk energii podczas hamowania elektrodynamicznego i zwrot tej energii do sieci.
To niczym urok starego Fiata 125p, którego konstrukcja jest pancerna, naprawia się to przysłowiowym jednym kluczem i zapałką, kontra Tesla, która jeździ niemalże sama.
Być może starsi maszyniści czują się bardziej potrzebni jeżdżąc starszymi konstrukcjami, bo starą maszynę od biedy można było spróbować naprawić na szlaku, a obecne nowinki techniczne muszą zjechać na warsztat, gdzie pojawi się m. in. spec od komputerów. ;-)
Ja obstawiam po prostu niechęć do nowego. Tak samo było, gdy z parowozów się na elektrowozy przechodziło. Technologii nie zatrzymasz. Zużycia starych maszyn też.
Ludzie nie lubią zmian. Zwłaszcza starsi. Czegoś się nauczyli, przez lata wypracowali sobie jakąś technikę pracy, przyzwyczaili się, czują się pewnie. I nagle wszystko ch… bo wchodzi coś zupełnie innego. I tak dzisiejszy postęp to kpina. Ktoś urodzony przed wojną mógł zaczać na parowozie a skonczyć na siódemce, zaliczając po drodze rumuna. To był prawdziwy Postęp przez duże P!
A jak oceniasz komfort jazdy lokomotywami EP09? W szczególności tymi zmodernizowanymi 104Ec?
Osobiście nie przepadam za 09, ale głównie za hałas przy rozpędzaniu się. Jak jest dobrze wyciszona, to jedzie się przyjemnie :)
Jeżeli chodzi o hałas w lokomotywach to czy nie można zastosować takich słuchawek z mikrofonem podłaczonym do radia, coś takiego jak mają piloci, na pewno tłumiło mi hałas i korzystanie z radia było by łatwiejsze, jak zostane prezesem IC to coś takiego wprowadze.
Czekam zatem, Panie Prezesie.
Takie sluchawki kosztują od 1,5 klocka wzwyż. Ale jak kogoś stać, to pewnie kolejowe radio ma odpowiednie gniazdo. Problem, że są one dość ciężkie. Takie, w których idzie wytrzymać parę godzin kosztują 4000.
Witam, czy na badaniach na świadectwo maszynisty również wykonywane są narkotesty?
Tak, zarówno wstępnych, jak i potem okresowych.
Oczywiście wiem, że wszystko zależy od składu pociągu, charakteru linii, etc. etc., ale z jaką mocą (natężeniem) i ciśnieniem w hamulcach (zakres służbowego?) przeprowadzasz „normalną jazdę”? Taką aby nie szarpało, a i zmieścić się w miarę luźnym rozkładzie
Tak jak wspomniałeś – wszystko zależy od składu i sytuacji, ale raczej staram się obniżać ciśnienie o 0,7-1,0 atmosfery.
Jest w tym duzo racji, ale jazda na starych gagarinach dwusuwowych miala swoj urok. Nie mowie ze bylo lekko, bylo bardzo ciezko- ciezkie spaliny, czesto cos sie psulo, jeden siedzial w szafie WN i sterowal a drugi obserwowal szlak… Ah… Bylo wesolo…
Czy masz kanał na yt? Jak tak to jak się nazywa?
https://www.youtube.com/c/maszynistaeu
A jak często zdarzają się awarie i opóźnienia ??
Awarie taboru raczej rzadko. Opóźnienia dość często, ale spowodowane raczej zakłóceniami w ruchu.