Nadeszła zima – dość trudny okres dla kolejarzy. Mróz potrafi unieruchomić pojazdy, zepsuć rozjazdy czy ułatwić zerwanie sieci. Tym razem jednak było inaczej…
Dzień jak codzień – trzeba było przyprowadzić pociąg z miejscowości A do B, najlepiej punktualnie. Niestety – już na samym początku pojawił się problem – rozkład jazdy przygotowany na prędkość 150km/h. W najbliższej okolicy niestety brak lokomotywy, która pozwala na osiągnięcie takiej prędkości. Jedna zdefektowana, inna już w naprawie. Cóż – nie ma się co zastanawiać. Decyzją dyspozytora zapinamy do składu poczciwą EP07. Co prawda trochę opóźnimy pociąg, ale nie będzie to jakieś tragiczne opóźnienie, a pasażerowie dojadą do celu, zamiast tkwić na stacji początkowej.
Wolniejsza jazda
Otrzymaliśmy rozkaz na zmniejszenie prędkości (prędkość maksymalna lokomotywy EP07 to 125km/h), „wciągnęliśmy się” w perony, na semaforze dwa pomarańczowe światła. Kierownik podnosi dłoń – odjazd. Wyruszyliśmy punktualnie.
Do odcinka, po którym można jechać z większą niż 120km/h prędkością był jeszcze spory kawałek, więc jechaliśmy sobie zgodnie z planem. Po wjeździe na Centralną Magistralę Kolejową zameldowaliśmy się dyżurnemu:
– Góra, dzień dobry, pociąg XXXX sprawdza łączność, jak się słyszymy?
– Dzień dobry w Górze, XXXX. Słyszymy się dobrze.
– Dziękuję, jedziemy lokomotywą EP07-XXX, z prędkością 120km/h
– Dziękuję, przyjąłem, EP07-XXX, 120km/h
I jechaliśmy sobie spokojnie dalej. Mijając staję Włoszczowa Północ usłyszeliśmy rozmowę:
– Włoszczowa, tu pociąg YYYY, czy coś przed nami jedzie?
– Na odbiorze Włoszczowa Północ, przed panem jedzie XXXX z prędkością 120km/h.
– Dziękuję.
I już wiedzieliśmy, że daleko nie zajedziemy. Aktualnie mieliśmy 10 minut opóźnienia, prawdopodobnie za chwilę wezmą nas „na bok”. No i nie trzeba było długo czekać. Po kilku minutach zatrzeszczało radio:
– XXXX, zgłoś się do Olszamowic.
– Słuchamy, XXXX.
– W Olszamowicach wjedziemy na stacyjną czwórkę (tor nr cztery) i przepuścimy szybszego YYYY.
– Dobrze, tak zrobimy. W Olszamowicach na czwórkę.
Jak usłyszeliśmy, tak rzeczywiście było. Na semaforze wjazdowym dwa pomarańczowe światła, wjeżdżamy i zatrzymujemy się przed semaforem wyjazdowym, który oczywiście świeci nam na czerwono. Szybszy pociąg nas wyprzedził, my pojechaliśmy sobie spokojnie za nim, w swoim tempie. Opóźnienie wzrosło do około 15 minut. Niestety – nie minęło zbyt wiele czasu, gdy radio ponownie zatrzeszczało:
– Pociąg XXXX, zgłoś się do Idzikowic.
– XXXX na odbiorze.
– Proszę zachować ostrożność, przed semaforem wjazdowym do Idzikowic stoi uszkodzony pociąg YYYY.
– Dziękujemy, zrozumieliśmy. Przed wjazdem stoi YYYY, będziemy czekać pod ostatnim semaforem samoczynnym.
– XXXX, proszę jechać, YYYY udało się wjechać do stacji, przejedzie Pan po czwórce i go wyprzedzi.
– Dobrze, jedziemy po czwórce, dziękujemy.
No i pojechaliśmy. Dobiliśmy do 20 minut opóźnienia. Jak widać pośpiech nie zawsze jest wskazany. A już na pewno, wbrew pozorom, nie jest wskazany w zawodzie maszynisty.
Do stolicy, bo tam zmierzaliśmy, dotarliśmy z 30 minutowym opóźnieniem. Biorąc pod uwagę wszystkie przeszkody tego dnia – nie było tak źle.
Na CMK to jeszcze jakoś, ale jak się chce wjechać opóźnionym na „protezę”, to dopiero jest cyrk!(jest jednotorowa i mocno obciążona).
No wtedy jest gorzej ;)
brak lokomotywy można jeszcze zrozumieć, najgorzej jeśli jednak się znajdzie a pociąg dalej wlecze się 130 km/h :(
To na 90% oznacza, że zabrakło pomocnika. Tak też się niestety zdarza.
ale właśnie skąd? przy układaniu rozkładu bierze się pod uwagę grafiki maszynistów czy wpisuje vmax = 150 i myśli „no jak ktoś będzie to pojedziemy szybciej”? :)
W skrócie wygląda to tak – jest lista pociągów, wiadomo które mają jechać w podwójnej obsadzie. I wszystkie są obsadzone podwójnie. Czasami jednak dochodzi do sytuacji losowych, kiedy to pomocnik na przykład nagle informuje, że się rozchorował. Albo tak, jak było ostatnio – z powodu opóźnienia kilku pociągów nie zdążył dojechać na ten, który miał w planie. Wtedy wybiera się mniejsze zło – puszcza pociąg z mniejszą prędkością, z samym maszynistą. Będzie to szybsze, niż awaryjne ściąganie pomocnika lub maszynisty, który pojechałby jako pomocnik.
Czy pendolino i inne z konstrukcji i założenia szybkie pociągi też mają pomocnika maszynisty czy załatwia to automatyka?
Mają miejsce dla pomocnika, natomiast są przystosowane do jazdy z duża prędkością bez pomocnika, o ile urządzenia przytorowe są przystosowane do takiej jazdy (w Polsce system ETCS).
No i już. Po 2 godzinach uważnego czytania Twoich wpisów i komentarzy wniosek nasunął się jeden – wrócę. I chcę czytać dalej takie wpisy, Tak trzymaj! :)
Pozdrawiam.
Dzięki za miłe słowa, wracaj jak najczęściej :)
Zakładam, że rozmowa przez radio jest autentyczna, więc mam w związku z tym pytanie – dlaczego 120 a nie 125 km/h? Jeszcze bym to zrozumiał w EU07, bo tam przy 125 km/h silniki idą praktycznie na maksa, ale w EP07? Zawsze mnie to interesowało.
Na tyle otrzymaliśmy rozkaz. Brak wystarczającej masy hamującej, przynajmniej tak napisali ;)
Aha, ja już dorabiałem teorie spiskowe, a tu powód okazał się dużo bardziej banalny. Dzięki za oświecenie :)
Co to ta masa hamująca? Rozumiem że to stosunek wagi do …no właśnie? Wagonów do lokomotywy, składu do możliwości hamulców, lokomotywy do stanu torowiska? Jak to się wylicza i co się może stać jeśli ktoś da d…y przy obliczeniach?
http://www.transportszynowy.pl/kolhamulcemasy.php tutaj jest to chyba najlepiej opisane.
Mam takie pytanie czemu na niektórych rozkładach daję lokomotywę EP09, ale na najszybszych odcinkach w rozkładzie piszę ograniczenie dla takiego pociągu do 150km/h? Przykładem jest pociąg 38100 TLK Pobrzeże prowadzony przez lokomotywę EP09, ale w najszybszych miejscach CMK np.Psary-Olszamowice może jechać tylko 150km/h, a znowu pociąg 3124 EIC Krakus może na tym odcinku jechać 160km/h. Czy to jest uwarunkowane kategorią pociągu, czy co innego wchodzi w grę?
Może być uwarunkowane kategorią pociągu, może być również brak odpowiedniej masy hamującej na dany szlak przy prędkości 160km/h.
O proszę, nasz maszynista we Włoszczowie? ;) Niby owszem, CMK, ale w życiu bym się nie spodziewał ;D
To są moje bliskie strony, z Włoszczowy pochodzę, choć obecnie mieszkam jakieś 30 km dalej. alAczkolwiek mam tam rodzinę, także czasami gdy jest wolne, idę sobie ponagrywać ;D
Więc jak będziesz kiedyś (w ferie/wakacje/weekend) jeszcze przejeżdżał przez Włoszczowę (najlepiej o w miarę ludzkich godzinach :P), to daj znać, przybędę, zobaczę i nagram ;)
A tak poza tym to samych S2, cześć! :)